Pełnomocnicy
Znajdz nas na Facebook

Wystąpienie viceadmirała (r) Marka J. Toczka na uroczystości w Galerii Porczyńskich z okazji Narodowego Święta Niepodległości 

Referat wygłoszony 22 listopada 2014 r. na uroczystości w Galerii Porczyńskich,  z okazji Narodowego Święta Niepodległości    oraz dekoracji Orderem i Laurami Orderu „Polonia Mater Nostra Est” osób szczególnie zasłużonych dla Narodu i Państwa Polskiego, przyznanych przez kapitułę Orderu Społecznej Fundacji Pamięci Narodu Polskiego.

Szanowne Damy,   Szanowni Panowie!

Jak co roku, w listopadzie, tu w tej pięknej Galerii Porczyńskich, z inicjatywy Społecznej Fundacji Narodu Polskiego, spotykamy się by czcić czyn odzyskania naszego państwa, dzisiaj symbolicznego dnia – Narodowego Święta Niepodległości, by wspomnieć o tych tak ważnych dla Polaków wydarzeniach i oddać hołd pamięci tym  Polakom, którzy swoją patriotyczną postawą zasłużyli na naszą dozgonną wdzięczność i wieczną pamięć.

Państwo, suwerenne państwo, cóż to takiego?

Poczucie odrębności etnicznej, kulturowej, religijnej czy językowej całej masy ludzkiej w danej społeczności – to wielka wartość, ale jest to jeszcze zdecydowanie za mało by można było tworzyć suwerenne państwo – najwyższą formę istnienia narodu. Do tego by mówić o stworzeniu własnego państwa nie wystarczą chęci, musi ujawnić się zdecydowana wola działania i determinacja czynów danej społeczności w tym kierunku.

O sile i wartości narodów, o sile i znaczeniu ich państwa, jak pokazują liczne przykłady z historii, decydują jednak nie masy ale mądrość jego elit i charyzmatyczność przywódców.

W dziejach narodów obserwujemy różne okresy, gdy ich państwa stają się potęgą i kiedy popadają  w uzależnienie od innych. Nic nie jest dane raz na zawsze. Zaniechania elit, brak dbałości o dobro najwyższe, prowadzi nieuchronnie do zniewolenia lub zagłady, do narodowej tragedii okupionej zawsze wielkimi stratami.

O wolność narodu i prawo posiadania własnego państwa trzeba zabiegać nieustannie, zawsze z najwyższą starannością. Nie raz już bieg wydarzeń sprawiał,  że narody traciły swe państwa i nie odnajdywały już swej szansy na ponowne wybicie się na niepodległość.

Po wiekach chwały Królestwa Polskiego zrodzonego z Piastów, dominacji Rzeczypospolitej, pod berłem Jagiellonów, gdy dynastia ta wygasła, polskie elity zaczęły tracić instynkt dbałości o dobro najwyższe, zsuwając  państwo w niebyt.

W 1795 r. stając się łupem dla zaborczych sąsiadów okupiliśmy niewolę wielkimi stratami ludzkimi, materialnymi i cywilizacyjnymi. Trzeba było aż 123 lat niewoli by odnaleźć sprzyjające okoliczności, by wskrzesić naród do walki o niepodległe państwo i co najważniejsze – wynieść patriotyczne elity do poziomu, który zapewnił zwycięstwo.

Ich polityczna i życiowa mądrość, ich patriotyzm, choć nie wszystkim tą samą miarą wymierzony, sprawiły że odzyskanie niepodległego i suwerennego państwa Polskiego – Ojczyzny Polaków stało się możliwe.

Odradzenie się państwa polskiego to najpierw zabiegi budzenia świadomości narodu przez twórców polskiej  kultury, wspomnę tych najwybitniejszych: Henryka Sienkiewicza, Stefana Żeromskiego, Elizy Orzeszkowej, Marii Konopnickiej, Bolesława Prusa, Władysława Reymonta i Stanisława Wyspiańskiego.

Późniejsze okoliczności – odnalezienie narodowej myśli politycznej i skutecznej strategii walki o jej powodzenie, charyzmatyczność niestrudzonych elit patriotycznych, a także korzystny dla Polskiej sprawy zbiegu zdarzeń na europejskiej arenie politycznej, w reszcie zaangażowanie w walce zbrojnej niemal całego narodu polskiego – przesądziły o zwycięstwie.

Choć rozwój wydarzeń na frontach I wojny światowej, gdzie w armiach zaborców walczyło ponad 3 mln. Polaków i scenie politycznej w 1918 r. zmienił wcześniej kreślone polskie scenariusze drogi do wolności, to potrafiono w salonach politycznych wielkich mocarstw znaleźć klimat do satysfakcjonującego zakończenia sprawy polskiej.

Przypomnijmy:

11 listopada 1918 r. w dniu  zawarcia rozejmu walczących stron, co oznaczało w praktyce zakończenie I wojny świtowej, my Polacy stojąc w obozie zwycięskiej koalicji,  uznajemy ten dzień za początek procesu restauracji niepodległego państwa Polskiego.

14 listopada Rada Regencyjna przekazała na ręce Józefa Piłsudskiego pełnię władzy. J. Piłsudski niezwłocznie powołał rząd z Jędrzejem Moraczewskim na czele. W ten sposób na terenie Kongresówki powstało samodzielne państwo polskie.

W znaczeniu prawa międzynarodowego Polska jako suwerenne państwo powstała, na mocy postanowień Traktatu Pokojowego podpisanego w Wersalu (28.06.1919 r.) z mocą jego obowiązywania od 10.01.1920 r.

O zakończeniu procesu restauracji państwa Polskiego możemy mówić dopiero po powstaniach w Wielkopolsce i na Górnym Śląsku, po licznych plebiscytach m. in. na Warmii i Mazurach, na Górnym Śląsku (które zakończono w 1924 r.), po wyparciu żywiołu niemieckiego na zachód, po zaślubinach z morzem,  po walkach zbrojnych przeciwko Zachodnio-Ukraińskiej Republice Ludowej, po walkach z Czechami na Zaolziu, wreszcie po zwycięskim zakończeniu wojny z sowietami i podpisaniu Traktatu Ryskiego w 1921 r.

15 marca 1923 r. Rada Ambasadorów działająca na mocy art. 83 traktatu wersalskiego uznała granicę polsko-litewską ustaloną przez Radę Ligi Narodów oraz granicę polsko-radziecką ustaloną traktatem ryskim.

Niewątpliwie największe zasługi polityczne w drodze do niepodległości osiągnął Roman Dmowski, przywódca obozu narodowego. To jego strategia, najkrócej mówiąc – opcja antyniemiecka okazała się zbawczą.

To Roman Dmowski, po klęsce militarnej Rosji, w obliczu rozlewających się tam rewolucji zyskał poparcie Wielkiej Brytanii,  Francji i Stanów Zjednoczonych AP, a w konsekwencji  satysfakcjonujące rozstrzygnięcia dla Polski na Konferencji Pokojowej zakończonej podpisaniem Traktatu Wersalskiego. Przesądziło to o kształcie naszej niepodległości w sensie prawa i ładu międzynarodowego w tej części Europy.

Równie wysoko należy ocenić osiągnięcia Ignacego Paderewskiego. To on przekonał prezydenta Woodrowa Wilsona i senatorów amerykańskich do sprawy niepodległości i kształtu państwa polskiego, to on skutecznie agitował polonijną młodzież do gremialnego wstępowania do odradzającego się na Zachodzie polskiego wojska.

Na posiedzeniach Konferencji Pokojowej w Wersalu, właśnie ci dwaj wybitni mężowie – Roman Dmowski i Ignacy Paderewski reprezentowali nasz naród w dążeniu do polskiej państwowości.

A zatem to nie Austriacy i nie Niemcy, a więc nie Legiony rozstrzygnęły ostatecznie o tym, że sprawa naszej państwowości znalazła pomyślny finał w politycznych salonach, że mocarstwa zwycięskiej koalicji uznały nasze prawo, by Polska odzyskała niepodległość.

Ważną postacią był dla sprawy budowania państwa także Józef Piłsudski, swoją charyzmą, wytworzoną legendę i autorytetem odegrał znaczącą rolę, szczególnie  po powrocie z Magdeburga do Warszawy 10 listopada 1918 r. Jednocząc różne nowotworzone organizacje polityczne w kraju i przejmując nad nimi władzę,  będąc osobą, której  Rada Regencyjna oddała atrybuty władzy zwierzchniej i powierzyła funkcję Naczelnika Państwa, zapobiegł nieuchronnym wstrząsom rewolucyjnym.

Zarówno prawica jak i lewica uznały Józefa Piłsudskiego za polityka niepodległościowego, przez co wyniesiono go do godności symbolu odrodzonego państwa polskiego.

Analizując dokładnie działalność Józefa Piłsudskiego w epizodach tamtego i późniejszego okresu, historycy wskazują na szereg jego kontrowersyjnych zachowań i autorytarnych decyzji, które trudno zaliczyć do zaszczytnych.

W tym miejscu koniecznym jest wskazać nazwiska tych wybitnych Polaków, obok ww.  których zasługi dla sprawy niepodległości RP są niepodważalne, są to: Władysław Grabski, Jerzy Zdziechowski, Wincenty Witos, Stanisław Grabski, Jędrzej Moraczewski, Wojciech Korfanty, Ignacy Daszyński, Eugeniusz Kwiatkowski, Feliks Młynarski, Michał Bobrzyński, a także generałowie: Józef Haller, Tadeusz Rozwadowski, Władysław Sikorski, Edward Rydz-Śmigły, Kazimierz Sosnkowski, Józef Dowbór- Muśnicki, Marian Żegota- Januszajtis.

Pokój wersalski, okazał się „pokojem przemocy”, triumfem jednego imperializmu nad drugim, nie był bynajmniej szansą do trwałego pojednania narodów, stwarzał niewyczerpalne źródła nowych konfliktów i w konsekwencji doprowadził do II wojny światowej.

Szanowne Damy,   Szanowni Panowie!

Po raz drugi utraciliśmy niepodległość kapitulując po przegranej wojnie w 1939 r. Zostaliśmy napadnięci przez państwa sąsiednie,  Niemcy i Związek Radziecki, przez państwa, z którymi mieliśmy podpisane umowy o nieagresji. Ze swych sojuszniczych zobowiązań nie wywiązały się ani Francja, ani W. Brytania, przesądzając haniebnie o naszym losie.

Podczas agresji i późniejszej  ponad 5-cio letniej okupacji, naród polski został poddany szczególnie dotkliwym represjom wynaradawiania, tracąc ok. 6 mln. swych córek i synów oraz totalnemu zniszczeniu gospodarki i majątku narodowego. W okresach swojej dominacji obydwaj agresorzy czynili to spustoszenie z równą skutecznością. W tym zbrodniczym procederze ludobójstwa Polaków aktywnie uczestniczyli także niedawni obywatele Rzeczypospolitej, wówczas kolaborujący z okupantami – Litwini, Ukraińcy i Żydzi, zaczadzeni skrajnymi nacjonalizmami, ideologią komunizmu i zwykłą nienawiścią do Polaków.

Wyzwolenie ziem polskich z okupacji niemieckiej, zakończenie II wojny światowej,  stało się początkiem dominacji Związku Radzieckiego, traktującego Polskę jako swój łup wojenny. Osadzona w Lublinie przez Józefa Stalina ekipa polityczna, o jednoznacznie pro-komunistycznej orientacji, po sfałszowanych wyborach (3xTak), okrzyczana przez propagandę jako legalnie wybrany przez Polaków  rząd, przejęła władzę w Rzeczypospolitej przemianowanej na PRL.

Zbudowany system represji – w administracji politycznej państwa, w UB, prokuraturze, sądownictwie, wojsku, milicji, oświacie, kulturze,  mediach, … – system, w którym wszystkie kluczowe stanowiska obsadzono moskiewską agenturą, kolaborantami i Żydami przesiedlonymi ze wschodu, nie dawał żadnych szans elitom patriotycznym, niszczonym metodycznie jak za czasów okupacji.

W swych pamiętnikach, pod datą 17 czerwca 1947 r. Maria Dąbrowska pisała: „UB, sądownictwo są całkowicie w rękach Żydów (…) Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków (…)”..

Powszechnie głoszona maksyma, „cicho siedź, rób co ci karzą” wyzwalała postawy bierności, apatii i zniechęcenia. Polityka kadrowa „BMW” – bierny, mierny ale wierny, wyniosła do wysokich pozycji intelektualnych karłów, karierowiczów, ludzi bez instynktu patriotycznego za to posłusznie realizujących polecenia swych mocodawców.

Naród polski tłumiąc odruchy walki skupił swe siły na odbudowie kraju po zniszczeniach wojennych. Odbudowano miasta, powstały od podstaw budowane nowoczesne przemysły: stoczniowy, ciężkiej chemii, maszynowy, farmaceutyczny, spożywczy, a także polskie hutnictwo, rafinerie, kopalnie węgla, siarki, rudy miedzi, cementownie, kompleksowa gospodarka morska z rybołówstwem oceanicznym, elektrownie, fabryki domów, szpitale, wyższe uczelnie,  zakończono program budowy  1000 szkół na tysiąclecie, rozbudowano sieć połączeń kolejowych i drogowych.

Wszystko to może nie tak doskonałe jak na Zachodzie, ale „żelazna kurtyna” i „milicyjna opieka” skutecznie blokowała nam Polakom dostęp do najnowszych technologii. Po wielkich wojennych zniszczeniach nasza gospodarka stopniowo zaczęła się rozkręcać. Był to ewidentny sukces ciężko pracujących Polaków. Inna sprawa, że wypracowanymi dobrami władze nie dzieliły  w kraju, tu zostawały tylko resztki.

W okresie tym z ogólnej miernoty intelektualnej osób sprawujących władzę w państwie nie wybiła się żadna indywidualność – mąż stanu, przywódca, autorytet moralny, osoba którą Polacy zapamiętali by i zechcieli trwale wpisać w karty najnowszej historii. To znamienne.

Nie był to czas całkowitego odpuszczenia agenturze i zdrajcom. Przykładami obywatelskiego protestu są wydarzenia poznańskie w 1956 r. i kolejne zrywy w roku 1970, 1976 i 1980, brutalnie tłumione przez aparat represji.

Polityczny i fizyczny terror, obezwładniająca propaganda,  niszczenie wszystkiego co kojarzyło się Polakom z tradycjami II Rzeczypospolitej, wtłaczanie w codzienne ich życie obcej ideologii, budziło sprzeciw ale i bezradność wobec przemocy.

Z drugiej strony – pragmatyzm, chęć przeżycia, wyzwalały siły do odbudowy zniszczonych domostw i gospodarki, zdobywania wiedzy i wypatrywania poprawy sytuacji.

Masowy zryw, około 10 milionowej rzeszy Polaków w 1980 r. dawał, w sytuacji rozlewającego się kryzysu w obozie państw socjalistycznych, największą od końca    II wojny światowej nadzieję na szybką i radykalną zmianę naszej sytuacji i wyrwanie się z dominacji radzieckiej. Wzniesiony wysoko sztandar „Solidarności” nie dotarł tam gdzie chcieli Polacy.  Przywódcy „Solidarność” zdradzili ideały mas, przerwali walkę, przyjęli zgniły kompromis z PRL-owskimi elitami. Wpływy tzw. doradców wywodzących się z KOR okazały się dominujące.

Stan wojenny, wymuszona emigracja setek tysięcy Solidarnościowców, oszustwo Zjazdu „Solidarności” w gdańskiej hali „Olivia”,  odmieniły całkowicie sytuację.

Ukształtowaną przez władze PRL-u polityczną hybrydę „Solidarności” zaproszono do „okrągłego stołu”, gdzie dopełniono zmowy i warunków dalszego działania: sejm kontraktowy – całkowicie kontrolowany przez władze, narzucony system wyborczy, wreszcie wybory o z góry określonych preferencjach kadrowych.

Tak wybrany sejm miał uchwalić swoją konstytucję, ordynację wyborczą, typować własnych ideologów na urzędy. Wszystko to, cały ten fałsz podparty był propagandowym jadem sączonym w uszy Polaków przez nadal kontrolowane media. Wszyscy uczestnicy zmowy opowiedzieli się za eliminacją nurtów patriotycznych ze sceny politycznej. Nie ważne kto aktualnie rządzi, ważne by realizować przyjęty program (Balcerowicz)  i wzajemnie nie przeszkadzać swoim interesom.

Z punktu widzenia władz PRL-u był to polityczny majstersztyk, utrzymać się w nowym porządku międzynarodowym, gdy wali się cały powojenny system komunistycznej dyktatury, oddać władzę i nie stracić władzy. Kolejnym krokiem było określenie kierunku transformacji, chodziło o to by wyglądało to na tzw. demokrację, ale praktycznie służyło dalszemu zniewalaniu. Ta zmowa „elit” obowiązuje do dzisiaj.

Niezwykle ważną była tu jeszcze sprawa dot. Rządu Londyńskiego, który trzymał symbole władzy prezydenckiej, co oznaczało ciągłość z II Rzeczypospolitą. Dla pełnej nobilitacji nowej władzy na arenie międzynarodowej należało doprowadzić do przejęcia insygniów władzy prezydenckiej. Śp. prezydent Kaczorowski uległ naciskom nowo wybranych władz, mieniących się reprezentacją narodu i nieświadom podstępu insygnia te przekazał.

Czy Polska odzyskała wolność po II wojnie światowej? Nie! Niemcy siłą narzucili swoje prawa w okupowanej Polsce, później agentura moskiewska także siłą i fałszem ustanowiła swoje, a teraz ich powiernicy przy wsparciu ośrodków obcej dyspozycji zrobili to samo. Uczestnicy zmowy przy „okrągłym stole” oszukali Polaków.

Aby przeczytać ciąg dalszy kliknij tutaj